Wczesnohistoryczne znaleziska szkieletowe dostarczają nierzadko dowodów występowania chorób nowotworowych. Przykładów z czasów środkowoeuropejskiej kultury ceramiki wstęgowej dostarcza cmentarzysko z Viesssenhauser Hof w okolicach Stuttgartu. Pierwsze badania wykazały, że częstotliwość zachorowań na nowotwory wynosiła nieco 10%. Obecnie nie można jeszcze wyjaśnić z całkowitą pewnością przyczyn tej ponadprzeciętnej częstości zachorowań. Być może chodzi tutaj o miejsce pochówku, na którym znajdowali spoczynek ludzie z rzadkimi chorobami.

Znaleziska z najróżniejszych części Starego i Nowego Świata dowodzą, że zachorowania na nowotwory występowały już przed tysiącami lat. Choroba była często rozumiana jako opętanie przez demony i duchy zmarłych, które biorą człowieka w posiadanie.

Wiedza o nowotworach rozwijała się przez stulecia. Obserwacje dotyczyły początkowych zmian powierzchniowych, jak na przykład wzmianki o guzach opisane w Starym Testamencie (Księga Wyjścia, II, 21, 18-19).

Podobno nazwa „rak” została użyta około 675r. przez Pawła z Eginy, a utrwaliła się
w piśmiennictwie dzięki Awicennie, który porównał guz do raka wczepiającego się swoimi szczypcami
w zdrową tkankę.

W piśmiennictwie polskim z 1788 roku można znaleźć dwa określenia choroby nowotworowej: skir – skirius może być narostek wystający, twardy i nieczuły lub skir wewnętrzny i rak – choroba pochodząca od zwierzęcia wodnego, do którego choroba ma podobieństwo.

Paradoksem w badaniach nad chorobami nowotworowymi jest stała nadzieja, że jeśli przez 100 lat uważano, że wkrótce rozwiążemy zagadkę powstawania tej choroby, to teraz jest oczywiste, że wszystkie dotychczasowe osiągnięcia są tylko wstępem.